Teresa Monika Rudzka, Bibliotekarki - Miejska Biblioteka Publiczna im. Stanisława Gabryela

Miejska Biblioteka Publiczna im. Stanisława Gabryela

Teresa Monika Rudzka, Bibliotekarki

22 marca 2018

Podobno „Biblioteka to nie muzeum. Czytelnik nie istnieje dla biblioteki, lecz ona dla czytelnika”. A jak wygląda praca w bibliotece z perspektywy bibliotekarek? Czy to spokojne, wręcz nudne miejsce, w którym nic się nie dzieje i do którego przychodzą tylko inteligentni, oczytani i kulturalni ludzie? O tym rozmawialiśmy na ostatnim spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki Nad Lipą. Tym razem wybraliśmy się do biblioteki w „mieście, którego nazwiska nie powiem, nic to albowiem do rzeczy nie przyda”. Naszą lekturą była książka Bibliotekarki, autorstwa Teresy Moniki Rudzkiej.

Zatem „Co tam, Panie, w bibliotece?”. Autorka zaznaczyła że „Wszelkie postacie i wydarzenia opisywane w powieści są fikcyjne, a ich ewentualne podobieństwo do rzeczywistych jest przypadkowe”. Bibliotekarki to słodko-gorzki zbiór historii z bibliotecznych fili. Panoptikum postaw, charakterów, a nawet wizerunków kobiet za biblioteczną ladą. Jak wygląda ta bibliotekarska codzienność? Poznajemy ją z perspektywy Żywi Radzińskiej — eleganckiej, pedantycznej i snobistycznej kobiety w średnim wieku, której po wielu perypetiach (dziesięć miesięcy wizyt u dyrektora, przesiadywania w sekretariacie, liczne telefony i obietnice) udaje się dostać etat w filii nr 32. Okazuje się, że ta praca nie jest bynajmniej spokojna, miła i przyjemna, to „zwykła fizyczna harówka”. Klepanie, podklejanie i obkładanie w folię książek, konfliktowe koleżanki, plotki, układy, znajomości, intrygi, donosy, wysłuchiwanie opowieści czytelników. Sfeminizowane środowisko biblioteczne odmalowane jest tu w najczarniejszych barwach.

W opinii Klubowiczów książka pokazuje stereotypowy i nieprawdziwy obraz pracy w bibliotece. Nie jest to lektura, którą się pamięta. Pan Piotr zauważył, że jest to: „Kompilacja przeżyć bibliotekarek z innych placówek”. Zdaniem pani Stanisławy: „Nie ma tu nic pozytywnego, same negatywne postacie”. Według pani Izabeli „Rozmowy są banalne”, zaś pani Maria stwierdziła: „Język i styl żaden”. Głos zabrała też pani Elżbieta, która przywołała kilka cytatów Z księgi skarg i zażaleń do dyrekcji: „W bibliotece lepiej nie dyskutować o literaturze, to są drażliwe tematy” czy „W bibliotece się nie czyta, tylko przegląda”. „Biblioteka powinna być salonem literackim, krzewić czytelnictwo i kulturę” — do tego odniósł się nasz klubowy poeta — pan Leszek Chrapkiewicz. A oto jego wiersz pt. Skarbnica Narodów.

Skarbnica Narodów

Biblioteki są skarbnicą narodów
Bez nich wiedza jest całkiem niepewną
Zapatrzony w smartfony
Nie do końca świadomy
Świat zgłupiałby doszczętnie, na pewno

Kiedy wiedza nie może, wujek Google pomoże
Lecz ta wiedza wydaje się zwiewną
Nowy termin uleci i nie wyjdzie z rupieci
Do następnej wizyty na pewno

Książki masz na czytnikach, resztę zaś na YouTube
Na randkach też patrzysz w okienko
Miast rozmawiać ze sobą, on i ona stukają
Pracowicie, raz wolno, raz prędko

Osobiście ja wolę zaszyć się w cichym kątku
Z książką miłą dającą coś ci
Z biblioteki kolejną pożyczyć i znowu
Z niej czerpać nowe radości

	278 — w poszukiwaniu cytatów		280 — klubowa lektura nieodmiennie w rękach pani Elżbiety		285 — kolejna literacka dysputa		287 — kolejna literacka dysputa		290 — kolejna literacka dysputa 		291 — bibliotekarki i bibliotekarka, mentorka Klubu		294 — pan Leszek czyta wiersz swojego autorstwa