I nagroda w konkursie – Sylwia Sula, Uście Gorlickie
Dorota Terakowska, Tam, gdzie spadają anioły
Książkę Doroty Terakowskiej "Tam gdzie spadają anioły" trudno jest zdefiniować. Dobra? Mądra? Pouczająca?
A może po prostu przypominająca nam o tym, że każdy człowiek jest istotą zbudowana z cząstki dobra i zła.
Wydaje mi się, że większość ludzi w pewnym momencie życia dręczą pytania o jego sens, o to dlaczego szczęście nie jest sprawiedliwe.
W jednej chwili możemy stracić wszystko. Nagłe wydarzenie może zabrać nam to, o co walczyliśmy całe życie.
Na Ewę od 5 roku życia spada mnóstwo nieszczęść, z pozoru błahych, ale czy błahe jest poparzenie się mlekiem, czy złamanie którejś kończyny?
W wieku trzynastu lat spada na nią wyrok – jest chora na białaczkę. Zostało jej bardzo mało czasu, choroba postępuje i dziewczynkę może uratować tylko cud.
"To tak, jakby Ewa nie miała swojego anioła stróża" – mówi podczas pewnej rozmowy jej babcia. Te z pozoru mało ważne słowa dają początek poszukiwań niebiańskiego opiekuna.
Rodzice dziewczynki nie są zbyt religijni. Tata całe dnie spędza na naukowych rozmowach za pośrednictwem Internetu, mama nie liczy czasu poświęconego sztuce.
A jaki los czeka Ewę? Wczesna śmierć? Czy nie da się tego uniknąć? W końcu chyba ktoś kieruje ludzkim życiem? Na te i inne pytania można znaleźć odpowiedź w tej jakże niebanalnej lekturze. Powieść Doroty Terakowskiej opowiada o tym, że niektóre mało ważne naszym zdaniem wydarzenia często zmieniają bieg naszego życia. Często myślimy, że dobra materialne, czy zdrowie pomogą nam w lepszym życiu, ale może to właśnie los pełen cierpień jest dla nas przeznaczony? Człowiek codziennie dokonuje setki wyborów i może czasem nie zauważyć kiedy dokona tego najważniejszego, który jest w stanie zmienić naszą przyszłość.
Książka ta zahacza także o strefę duchową, metafizyczną, obrazuje walkę dobra ze złem, która ma miejsce w każdym człowieku.
Nie jest to jednak religijna bajka o tym, że dobro zawsze wygrywa. Może właśnie jest zupełnie odwrotnie, zło kusi lepszym życiem. A dobro?
Czasami nawet zastanawiamy się, czy ma szansę wygrać, skoro nie jesteśmy pewni, że ktoś w obronie tego dobra chce walczyć, bo Bóg często wydaje nam się tak odległy, że wręcz nierzeczywisty.
I wtedy wierzymy tylko w to, co widzimy. A tymczasem wszyscy jesteśmy niewidomi, głusi i niezdolni do kierowania własnym życiem. Czy ludzie, którzy wpadają pod samochód tego chcą?
Ale jak komuś kogo życie doświadczyło powiedzieć, że tak będzie lepiej?
Właśnie o tym jest ta książka, o codzienności pełniej niebezpieczeństw, życiowych błędów i wyborów. I o ludzkim losie, który jest niepewny. Od kogo on zależy? Do kogo należy? Do czego dążymy?
Przeczytaj!