Październikowe spotkanie DKK Nad Lipą
Bohaterką październikowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki Nad Lipą była królowa polskiej kuchni, publicystka, autorka książek kucharskich i poradników — Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Ta charyzmatyczna kobieta, żyjąca w XIX w., poglądami i stylem życia wyprzedziła swoje czasy. Uważała, że „[…] Powtarzalność przy stole jest nudna. Jedzenie jest jak życie, wymaga urozmaicenia, inaczej robi się mdłe”. Jej biografia pt. Pani od obiadów Lucyna Ćwierczakiewiczowa historia życia, autorstwa Marty Sztokfisz stała się pretekstem do klubowych dyskusji nie tylko o kulinariach ale i o życiu w ogóle.
Nie da się zaprzeczyć, że autorka przygotowała dla czytelnika apetyczne literacko „danie”. W końcu Pani od obiadów… to nie tylko suche fakty z życia głównej bohaterki, w biografii roi się od obyczajowych „niuansów” i anegdot doprawionych wybornym materiałem ilustracyjnym. Dzięki sumie tych wszystkich składników możemy rozsmakować się w atmosferze Warszawy z tamtych czasów. To także opowieść o jedzeniu i jego kulturowym znaczeniu, w końcu — „potrawy mogą być dziełami sztuki na talerzu”. Ubarwiają i wzbogacają ją przepisy i recepty z daniami na każdą okoliczność. Kilka z tych, jak stwierdziła pani Elżbieta ponadczasowych przepisów, przywołały Klubowiczki uczestniczące w spotkaniu. Jak pokazuje historia „Lucyna Ćwierczakiewiczowa podniosła gotowanie do rangi sztuki, jej „365 obiadów za 5 złotych” było najchętniej czytaną polską książką tamtego okresu i zajmowało honorowe miejsce w tysiącach polskich domów”.
Ze świata prozy przenieśliśmy się w świat poezji. Nasz klubowy poeta, pan Leszek Chrapkiewicz, zainspirowany złotą polską jesienią, podarował nam kilka wierszy swojego autorstwa. Oto fragment jednego z nich:
Magia grzybobrania
Ta magia grzybobrania, taka jak u „Pana Tadeusza”
Tak myślę, sprawdził się chyba
Bo miast marzyć o dziewczynie
Która idzie przodem, kontemplować śliczności,
Marzy się o grzybach.
Zerkając pod jodełek zielone sukienki,
Czy też tam grzyb nie siedzi mały albo wielki.
Albo się w trawie chowa żółtej na jesieni.
Jedyny z blaszkami jadalny, żółtawo-różowy,
Czasem pofałdowany lub pomarańczowy.
Rydz szlachetny niezmiernie. Może być kiszony,
Dobry jest w marynacie, ale nie smażony.
Bowiem smak swój posiada mocny, niecodzienny
Od wszystkich grzybów całkiem krańcowo odmienny.
Do smażenia to kania, gołąbek lub gąska,
Kania to jak schabowy, dobrze znam to z Śląska.
Borowik zaś opasły razem z cnym kozakiem
Na marynaty najlepszy z kurką i maślakiem.
(…)
Potem się okazuje jak śliczne dziewczyny
Przemierzały wraz z nami grzybowe krainy.
Przy ognisku na polance, kiełbasie smażonej
Rozmaita gorzałką pijemy ich zdrowie.
Chwaląc grzyby zebrane w wiadrach, w torbach, koszach
Wyśpiewując chóralnie radość grzybobrania,
O grzybowych marzymy na zapas rozkoszach.
Leszek Chrapkiewicz