Oliwia Stępień, Pachnący naftaliną
„Zaczynam nowe życie. Powtórnie. Przeszłość jest jak tatuaż, zostaje z człowiekiem na zawsze. Blizny i tatuaże. Należy czekać na odpowiednią chwilę, na chwilę, kiedy szafa naszych wspomnień zaczyna pachnieć naftaliną”. Na ostatnim spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki Nad Lipą inspiracją do literackiej dyskusji była „intrygująca i wciągająca, pełna szokujących zwrotów akcji opowieść o powracającej przeszłości, toksycznej miłości, przebaczeniu i chęci zemsty” powieść Pachnący naftaliną, autorstwa Oliwii Stępień — gorliczanki, studentki filologii dla mediów na Uniwersytecie Warszawskim.
„Zemsta się nie przedawnia. Kiedy Alicja ucieka sprzed ołtarza w przeddzień ślubu, nie wie jeszcze, że tak naprawdę nie da się uciec zbyt daleko. Szczególnie jeśli po drodze skręci się kilka razy w niewłaściwą stronę… Kobieta wpada w sidła Adama, tyrana ukrywającego się pod maską porządnego człowieka i cenionego kardiologa. Upokarzana i zaszczuta, pewnego dnia decyduje się wymierzyć sprawiedliwość swojemu dręczycielowi i rozpoczyna nowe życie. Ale kiedy wydaje się, że w końcu znalazła upragniony spokój, ktoś postanawia ją rozliczyć z przeszłości…” — taką notatkę możemy przeczytać na okładce książki.
Wiadomym jest, że dyskurs jest przedłużeniem przyjemności czerpanej z lektury. Klubowicze DKK Nad Lipą mieli wyjątkową okazję porozmawiać podczas kwietniowego spotkania z Oliwią Stępień, która mówi o sobie, że nie jest pisarką, a literatką. Pisała od zawsze, jednak nie uznaje czegoś takiego jak wena czy natchnienie. Uważa, że istotny jest czysty umysł. Zapytana, jak wygląda proces powstawania książki i od czego zaczyna swoją pracę odpowiedziała, że od tytułu. Później tworzy plan, spisując w kajecie wątki, epizody, rozdziały i rysy głównych bohaterów. Zdradziła nam, że początkowo Wydawnictwo Novae Res sugerowało, by tytuł jej najnowszej książki brzmiał Zemsta lub Nenufary. Autorce udało się przeforsować swoje stanowisko, zwłaszcza że naftalina ma znaczenie dla fabuły powieści — kojarzy się z przeszłością mającą dla Alicji — głównej bohaterki książki — duże znaczenie. Na ile pisarka utożsamia się z bohaterką? Oliwia Stępień stwierdziła, że nie jest to porte-parole. Pytania Klubowiczów dotyczyły również jej pierwszych lektur, które zapadły w pamięci oraz książek, które czyta obecnie. Okazuje się, że nie ma ulubionej publikacji, wybiera raczej biografie i listy, jak na przykład Ostatni bal. Listy do Agnieszki Osieckiej, pióra Hanny Bakuły. Klubowicze zwrócili uwagę na sposób wysławiania się autorki oraz przepełnione treścią zdania. Zastanawiali się, skąd się wzięła jej wiedza o życiu. Oliwia Stępień zaznaczyła, że jest dobrym obserwatorem, a w pisanie wkłada cząstkę siebie. Zdaniem pana Bystrowicza w jej powieści widać „ukochanie słowa”, „szukanie pełni”. Literatka pisze o życiu, odwzorowując rzeczywistość. Pani Ula zwróciła uwagę na pojawiające się w książce nazwy perfum, torebek oraz zegarków. Czy to kryptoreklama? Nie. Zabieg ten służył, zwłaszcza w przypadku czasomierzy, podkreśleniu, że są one z najwyższej półki, co ma znaczenie w kontekście zemsty na Adamie — kiedy Alicja, rozstając się z nim, sprzedaje jego bogatą kolekcję.
Klubowicze poruszyli też kwestię kary, jaką poniosła główna bohaterka, gdy pijana spowodowała wypadek, w którym zginęły dwie osoby (żona i córka Jana). W opinii niektórych Klubowiczów jej kara była zbyt niska — miesiąc w areszcie, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów oraz pięcioletni zakaz wykonywania zawodu. Autorka konsultowała to jednak przed wydaniem książki z prawniczką, według której bardzo dobry adwokat mógłby do takiego wyroku doprowadzić. Jednak to nie jedyna kara Alicji. Przywołany został także wątek Jana — kolejnej osoby, która od niej odchodzi. Alicja pokochała go, a on ją zostawił. A przecież: „nie ma nic gorszego, jak zostać samym z własnymi lękami, samotnie stawać twarzą w twarz z najcięższymi spośród wszystkich poważnych wyrzutów sumienia”.
Niektóre rozdziały Pachnącego naftaliną rozpoczynają, korespondujące z fabułą, cytaty z piosenek Stanisławy Celińskiej, umieszczone, jak zdradziła autorka, za zgodą wokalistki. Powieść ma kompozycję klamrową. W niektórych dziełach znaczące jest pierwsze zdanie, dla Oliwii Stępień istotne jest ostatnie: „Historia zakończyła koło. (…) co by się wydarzyło, gdybym ich wtedy nie zapomniała? (…) wzięłam pudełko pod pachę i wyszłam z domu. Wrzuciłam je do kubła na śmieci. Była sobota, godzina dziewiąta pięćdziesiąt trzy. Dobrze się składa, bo o dziesiątej wywożą stąd śmieci”.
Serdecznie dziękujemy Oliwii Stępień za pasjonującą rozmowę i wymianę myśli. Była to dla nas intelektualna przyjemność.
Nasze spotkanie zdominowała proza, jednak pojawił się też akcent poetycki, o który zadbał pan Leszek Chrapkiewicz.
Zielony motyl
Usiadł zielony motyl na ścianie w złote szuwary
Nie ma zielonych motyli, więc pewnie jakieś są czary
Usiadł nad komputerem obok obrazu bez ramy
Czułki ma całkiem czerwone i na skrzydełkach ma plamy
Czerwone dwie i dwie żółte
Klnę się na „czosnek niedźwiedzi”
Że nie ma zielonych motyli
A on tam usiadł i siedzi
Danusiu zobacz, co mamy obok obrazu bez ramy
Wołam i patrzę w te plamy.
I wystarczyła chwilka i już nie było motylka
Wyleciał sobie przez okno niczym zielona chwilka
A moja Dana nie wierzy
Nie wierzy ani chwili
Chyba żartujesz, przecież
Nie ma zielonych motyliLeszek Chrapkiewicz